Jestem po prostu załamana...
Wciskali mi to jedzenie, musiałam żreć :c Brzuch mi tak strasznie napierdziela, że nie wiem... Na początku gdy one grały, ja nie jadłam. Nie kazały mi. A potem: Weź to! Zjadaj! To pyszne! - i musiałam to zjeść. Ble :c Był tort czekoladowy, czipsy, paluszki, żelki, pianki, ciastka, ciasteczka... ale też owoce. To przynajmniej 2 jabłka wzięłam. Tak. Tak, przytyłam... do 44.5 :c Kurwa ryczę... Jak o tym jedzeniu pisze to się mi rzygać chce. Może specjalnie poskaczę i zwymiotuję? Może...
Jednak dobrze się bawiłam :) Poznałam 2 Directionerki, naprawdę fajne - Gosię i Madzię. Była jeszcze taka Zuza... dziwna strasznie :/
Dobrze, że nie przekroczyłam 45. Z D. i J. zważymy się i powiemy ile przytyłyśmy... Mam wyrzuty sumienia :c Źle...
Ale pada... A jeszcze z rana było tak cieplutko, że w krótkim rękawku *0*
Gdy mi się w brzuchu ułoży to będę ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć,i ćwiczyć. Muszę to spalić :c Już więcej tak nie jem! Jutro tylko malutkie śniadanie i głodówka, w pon. zaczynam SGD lub nie... Nie wiem jeszcze. Jeśli nie to głodówka. Musze wrócić do 43.5 :c
Dziękuję wszystkim, którzy komentują ♥
Chyba pooglądam jakiś dramat, popłaczę...
Trzymajcie się chudo! }i{ Ja niestety spieprzyłam :c ...
ja tez spieprzyłam...
OdpowiedzUsuńtrzymaj sie.♥
musisz wyćwiczyć silną wolę, myśl - to ma za duzo kalorii, już jadłam, nie jestem głodna, to jedzenie nie jest mi potrzebne by życ, zyje.. tego typu myśli.
OdpowiedzUsuńNie poddawaj się , jesteśmy z Tobą ; )
OdpowiedzUsuń