Dzisiaj wszystko spieprzyłam. Miałam napad i z rana, i w szkole, i w domu :( Przytyłam do 44.9! Dobrze, że już trochę spaliłam. Teraz jest ok. 44.5... Może stanie się jakiś cud i będzie tak, jak po urodzinach!? Mam nadzieję :(...
I ogólnie przez ten napad, nie chcę tutaj pisać. Czuję się taka... nie wiem... poniżona czy coś :/ Nie uda mi się chyba...
Muszę popatrzeć na te wszystkie chude dziewczyny i powiedzieć sobie: DAM RADĘ!
Moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. Bije się ze swoimi myślami. Jedna część ciała ma silną wolę i umie nie jeść słodyczy itp., ale druga ciągnie mnie do nich :( GŁUPIA DRUGA CZĘŚĆ!
Nie mam ochoty tu pisać. Odezwę się jak będą efekty. Na razie jest mi strasznie źle i smutno przez te dodatkowe kilogramy. W dodatku dziś na gimnastykę nie poszłam, a tak bym dużo spaliła. Miałam zwymiotować to co zjadłam, ale nie dałam rady :(
Do zobaczenia za... nie wiem.
Trzymajcie się chudo }i{ Ja kolejny raz spieprzyłam... przepraszam...
Dasz radę, nie poddawaj się! :)
OdpowiedzUsuńna początku jest żle, ale potem już organizm się przyzwyczaja i jest tylko lepiej :)
wchodż do mnie - http://anorexia-my-dream.blogspot.com/
lub pisz - 47124815 :) :*
Pomogę ci :)
Kochanie nie załamuj się, jeszcze wszystko będzie dobrze. Jesteśmy z Tobą. ♥
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, dasz radę ;)
OdpowiedzUsuń