Jest źle. Bardzo źle. Panicznie źle.
A ja wciąż wpierniczam.
Wiem, że nie powinnam. Wiem, że robię źle.
Nie.
W mojej gębie lądują kolejne czipsy i ciasteczka.
Mam tego dosyć.
Powinnam się wziąć za siebie. Spróbuję o jutra.
Pewnie, jak zresztą zawsze, mi nie wyjdzie.
Ale warto próbować.
Dziś na tańcach moja chuda koleżanka mówi: " Musze schudnąć do 32 kilo". Ona wazy ok. 35-36, nie lubi jeść - jeśli już to słodycze itp.
Przyjrzałam się jej i nie chcę być taka jak ona. Nie, że nie chcę być chuda, ale... Ona ma zamiast mięśni - tłuszcz. Ma go bardzo mało, ale ma. To okropne :/ Jak jej się tak przy udach majta...
Już ja mam lepiej, bo mam dużo mięśnie i nic się nie majta. Tylko jest stabilne, no ale... grube.
Muszę zrobić prezentację na wiedzę o tańcu, na jutro. Zaraz mi siostra komp zabiera, to muszę się pośpieszyć. I jutro idę robić projekt o Anglii do koleżanki. Pewnie będą słodycze itp... postaram się odmówić.
Uda mi się.
Schudnę.
Będę ważyła 35 kilo.
Będę miała chudziutkie uda.
Nie będę tłusta.
Zrobię to.
Jeśli bardzo się postarasz, to na pewno ta dziewczyna będzie zazdrościć figury i mięśni, a nie chudych nóg z tłuszczem. ;**
OdpowiedzUsuń